W moim powrotnym studium przypadku zacznę od czegoś prostego, ale równocześnie dość często pojawiającego się u moich pacjentów.
Pacjentka, lat 40, praca biurowa dotarła do mnie skierowana od swojego lekarza neurologa.
Jakie były objawy?
Od jakiegoś czasu pacjentka skarżyła się na bóle szyi zwłaszcza z lewej strony, promieniujące do barku. Objawy przypominały swoimi objawami rwę barkową. Rwa barkowa to jednak zespół objawów korzeniowych (ucisku spowodowanego bezpośrednio przez uszkodzenie krążka międzykręgowego, zmianami w samych kręgach kręgosłupa). Rezonans magnetyczny mojej pacjentki nie wskazywał na taki problem.
Dodatkowymi objawami było pokaźne osłabienie lewej ręki w stosunku do prawej oraz mrowienie w palcach. Napięciowo szyja z lewej strony kumulowała w sobie około dwa razy więcej napięcia niż z prawej. Wizualnie całe ciało było “ściągane” do lewej strony.
Skoro nie było problemu z kręgosłupem to gdzie szukałyśmy?
Brak negatywnych zmian w rezonansie sugerował od razu problem funkcjonalny. Ucisk na nerwy i naczynia może być tak samo spowodowany przez więzadła i mięśnie, będzie wywoływał także podobne objawy. Moim zadaniem było więc znalezienie przyczyny osłabienia, przykurczu mięśni oraz odgadnięcia co powoduje problem.
Jak wyglądała diagnostyka?
Poprzez testy reaktywności mięśniowej sprawdziłam, które mięśnie pacjentki są faktycznie w osłabieniu, a które w hipertonii. Mięsień w hipertonii to taki, który jest zablokowany w napięciu. Aby go odblokować nie wystarczy tylko go rozluźnić. Z jakiegoś powodu przecież jest zablokowany. Rozluźnienie mięśnia bez odnalezienia tej przyczyny podziałałoby tylko na chwilę, a problem szybko powrócił by do stanu poprzedniego.
U mojej pacjentki okazało się, że mięśnie szyi, które już palpacyjnie wykazywały duże napięcie – okazały się być także zablokowane w napięciu. Zaś mięśnie lewej ręki były w znacznym osłabieniu oraz nie potrafiły sprostać żadnemu z zadań. Wcześniej w wywiadzie dowiedziałam się, że wprawdzie nie było tutaj żadnego wypadku samochodowego oraz mechanicznej kontuzji. Usłyszałam także, że objawy pogarszają się bardzo w sytuacjach stresowych oraz dużego natłoku pracy.
Jakie zatem wyciągnęłam wnioski i jak wyglądała terapia?
Na podstawie testów i wywiadu postanowiłam najpierw pobudzić do pracy mięśnie lewej strony szyi, które mogły uciskać na nerwy i naczynia zaczynające się z poziomu kręgosłupa szyjnego. Poprawiłam też funkcje powięzi poprzez pracę z mostkiem i obojczykiem oraz poprawiłam zakresu ruchu w barku i szyi. W tym momencie swoje funkcje odzyskały mięśnie ramienia. Dostałyśmy zielone światło na to, aby w domu pacjentka mogła zacząć je wzmacniać. Musisz wiedzieć, że wzmacnianie mięśni bez uruchomienia ich funkcji często nie ma sensu – nadrabiasz wtedy innymi mięśniami i potęgujesz problem.
Proces trwał jeszcze trzy spotkania i o tyle, ile udało nam się pozbyć objawów do zera – pozostało przesunięcie ciężaru ciała na lewą stronę oraz wyraźny shift w szyi. Nie mogłyśmy tego tak zostawić – takie ustawienie ciała z pewnością spowodowałoby nawrót dolegliwości. Jednak to, że zostało samo przesunięcie podsunęło mi jeden pomysł.
Zapytałam moją pacjentkę w jaki sposób ma ustawione stanowisko w pracy, także jak jeździ w samochodzie, jak śpi, jak ustawia się do gotowania i mycia naczyń. Żadna z odpowiedzi nie prowadziła mnie do rozwiązania problemu.
Rozwiązanie zagadki – zdradziecki telefon
Nie mogąc znaleźć odpowiedzi na temat shiftu za każdym razem uważnie obserwowałam pacjentkę i podczas trzeciej wizyty udało mi się odkryć przyczyny przykurczu. Okazało się, że dużą częścią pracy mojej pacjentki jest… odbieranie telefonów. A podczas każdej rozmowy przytula ucho do ramienia i trzymając telefon w ten sposób – wpisuje dane do systemu. Wykonując ten ruch codziennie przez ponad 10 lat, przez około 4 godziny dziennie – organizm przystosował się do takiej postawy ciała i wzmocnił mięśnie, które ułatwiały utrzymywanie jej.
Terapia manualna, suche igłowanie, terapia odruchowa – tymi technikami pracowałam. Ćwiczenia wzmacniające bark oraz zmiana nawyku – zastosowanie słuchawek podczas rozmów telefonicznych pozwoliły nam całkowicie pozbyć się dolegliwości.
Oto dobitny przykład na to, jak zły nawyk, powtarzany wielokrotnie może spowodować ogromne dolegliwości.
CASE STUDY: Ból wynikający ze złego nawyku
W moim powrotnym studium przypadku zacznę od czegoś prostego, ale równocześnie dość często pojawiającego się u moich pacjentów.
Pacjentka, lat 40, praca biurowa dotarła do mnie skierowana od swojego lekarza neurologa.
Jakie były objawy?
Od jakiegoś czasu pacjentka skarżyła się na bóle szyi zwłaszcza z lewej strony, promieniujące do barku. Objawy przypominały swoimi objawami rwę barkową. Rwa barkowa to jednak zespół objawów korzeniowych (ucisku spowodowanego bezpośrednio przez uszkodzenie krążka międzykręgowego, zmianami w samych kręgach kręgosłupa). Rezonans magnetyczny mojej pacjentki nie wskazywał na taki problem.
Dodatkowymi objawami było pokaźne osłabienie lewej ręki w stosunku do prawej oraz mrowienie w palcach. Napięciowo szyja z lewej strony kumulowała w sobie około dwa razy więcej napięcia niż z prawej. Wizualnie całe ciało było “ściągane” do lewej strony.
Skoro nie było problemu z kręgosłupem to gdzie szukałyśmy?
Brak negatywnych zmian w rezonansie sugerował od razu problem funkcjonalny. Ucisk na nerwy i naczynia może być tak samo spowodowany przez więzadła i mięśnie, będzie wywoływał także podobne objawy. Moim zadaniem było więc znalezienie przyczyny osłabienia, przykurczu mięśni oraz odgadnięcia co powoduje problem.
Jak wyglądała diagnostyka?
Poprzez testy reaktywności mięśniowej sprawdziłam, które mięśnie pacjentki są faktycznie w osłabieniu, a które w hipertonii. Mięsień w hipertonii to taki, który jest zablokowany w napięciu. Aby go odblokować nie wystarczy tylko go rozluźnić. Z jakiegoś powodu przecież jest zablokowany. Rozluźnienie mięśnia bez odnalezienia tej przyczyny podziałałoby tylko na chwilę, a problem szybko powrócił by do stanu poprzedniego.
U mojej pacjentki okazało się, że mięśnie szyi, które już palpacyjnie wykazywały duże napięcie – okazały się być także zablokowane w napięciu. Zaś mięśnie lewej ręki były w znacznym osłabieniu oraz nie potrafiły sprostać żadnemu z zadań. Wcześniej w wywiadzie dowiedziałam się, że wprawdzie nie było tutaj żadnego wypadku samochodowego oraz mechanicznej kontuzji. Usłyszałam także, że objawy pogarszają się bardzo w sytuacjach stresowych oraz dużego natłoku pracy.
Jakie zatem wyciągnęłam wnioski i jak wyglądała terapia?
Na podstawie testów i wywiadu postanowiłam najpierw pobudzić do pracy mięśnie lewej strony szyi, które mogły uciskać na nerwy i naczynia zaczynające się z poziomu kręgosłupa szyjnego. Poprawiłam też funkcje powięzi poprzez pracę z mostkiem i obojczykiem oraz poprawiłam zakresu ruchu w barku i szyi. W tym momencie swoje funkcje odzyskały mięśnie ramienia. Dostałyśmy zielone światło na to, aby w domu pacjentka mogła zacząć je wzmacniać. Musisz wiedzieć, że wzmacnianie mięśni bez uruchomienia ich funkcji często nie ma sensu – nadrabiasz wtedy innymi mięśniami i potęgujesz problem.
Proces trwał jeszcze trzy spotkania i o tyle, ile udało nam się pozbyć objawów do zera – pozostało przesunięcie ciężaru ciała na lewą stronę oraz wyraźny shift w szyi. Nie mogłyśmy tego tak zostawić – takie ustawienie ciała z pewnością spowodowałoby nawrót dolegliwości. Jednak to, że zostało samo przesunięcie podsunęło mi jeden pomysł.
Zapytałam moją pacjentkę w jaki sposób ma ustawione stanowisko w pracy, także jak jeździ w samochodzie, jak śpi, jak ustawia się do gotowania i mycia naczyń. Żadna z odpowiedzi nie prowadziła mnie do rozwiązania problemu.
Rozwiązanie zagadki – zdradziecki telefon
Nie mogąc znaleźć odpowiedzi na temat shiftu za każdym razem uważnie obserwowałam pacjentkę i podczas trzeciej wizyty udało mi się odkryć przyczyny przykurczu. Okazało się, że dużą częścią pracy mojej pacjentki jest… odbieranie telefonów. A podczas każdej rozmowy przytula ucho do ramienia i trzymając telefon w ten sposób – wpisuje dane do systemu. Wykonując ten ruch codziennie przez ponad 10 lat, przez około 4 godziny dziennie – organizm przystosował się do takiej postawy ciała i wzmocnił mięśnie, które ułatwiały utrzymywanie jej.
Terapia manualna, suche igłowanie, terapia odruchowa – tymi technikami pracowałam. Ćwiczenia wzmacniające bark oraz zmiana nawyku – zastosowanie słuchawek podczas rozmów telefonicznych pozwoliły nam całkowicie pozbyć się dolegliwości.
Oto dobitny przykład na to, jak zły nawyk, powtarzany wielokrotnie może spowodować ogromne dolegliwości.
Related Posts
CASE STUDY: Nigdy nie jest za późno!
W dzisiejszym przypadku poruszę temat bardzo ważny i spróbuję Cię przekonać, że nigdy nie jest za późno na rehabilitację! Pacjentka, …
Skąd wiedzieć, że dobrze ćwiczysz?
Pomimo zwiększonej już świadomości dotyczącej ćwiczeń czy treningu, spotykam w gabinecie osoby, które nie wiedzą jak ćwiczyć, takie które nigdy …
Biegasz? Musisz się wzmacniać!
Zazwyczaj biegacze amatorzy, którzy trafiają do mojego gabinetu, są zaskoczeni, gdy zadaję im jedno z pierwszych podstawowych pytań. ”Ćwiczysz w …
CASE STUDY: Dlaczego Twój pośladek nie istnieje?
Masz dobry plan treningowy. Ćwiczysz technicznie jak należy. Pozornie wszystko jest w porządku, ale jednak mięśnie nie wyglądają tak jak …