Wbrew pozorom nie jest to rzadka sytuacja. Podobne objawy mogą być powodowane przez zupełnie odmienne przyczyny. Dzisiaj chcę opowiedzieć historię dwóch pacjentek, które dotarły do mnie w podobnym czasie… z podobnymi objawami. Powody ich problemów były jednak zupełnie różne!
Jakie zatem były objawy?
Zarówno pierwsza jak i druga pacjentka, bohaterki tej historii zgłosiły się do mnie z pozornie takim samym problemem. Objawiał się całkowitą niemożliwością podniesienia rąk do góry. U jednej pacjentki problem trwał około miesiąca, zanim została skierowana do mnie przez jednego ze swoich znajomych. U drugiej z pacjentek problem trwał już od dłuższego czasu i pomocy szukała w kliku różnych miejscach.
W obu przypadkach podniesienie rąk do góry w sposób czynny – czyli jako ruch wykonywany przez pacjenta było zupełnie niemożliwe. Zakres ruchu jakie osiągały samodzielnie to mniej niż do poziomu wysokości barku. Bierny zakres ruchu – czyli taki, który wykonywałam ja – był możliwy powyżej barku jeszcze kilka stopni, ale wiązał się z dużym bólem. Myślę, że możesz już sobie wyobrazić z jakim dyskomfortem wiązało się zatem umycie głowy czy nawet założenie koszulki przez głowę. Zazwyczaj u obu pacjentek wiązało się to z koniecznością pomocy bliskiej osoby.
Jak wyglądała diagnostyka?
Po analizie postawy ciała oraz napięć, jak na każdej pierwszej wizycie, przystąpiłam do testów funkcjonalnych oraz testów reaktywności mięśni. I tutaj okazały nam się pierwsze różnice.
Pacjentka nr 1: W lewej ręce tylko ograniczenie ruchomości. Prawa ręka oprócz ograniczenia ruchomości także piekący ból w okolicach stawu. Ból pojawiał się nie tylko przy podnoszeniu, ale także przy delikatnym obciążeniu, przykładowo położeniu się na prawej stronie. Testy mięśniowe na prawej ręce z powodu bólu praktycznie niemożliwe. Testy napięciowe wykazały duże napięcie przepony oraz mięśni klatki piersiowej, zwłaszcza po prawej stronie.
Pacjentka nr 2: Ograniczenie ruchomości i ból przy podnoszeniu praktycznie jednakowy w obu ramionach. Testy mięśniowe i funkcjonalne możliwe. Zarówno po prawej i po lewej stronie totalne osłabienie mięśni kończyny górnej i spora hipertonia (czyli nadmierna aktywność), a także napięcie mięśni stabilizujących szyję po obu stronach.
Na podstawie testów mięśniowych u obu pacjentek znalazłam i wybrałam priorytet.
Pacjentka nr 1: Priorytetowym problemem dla ciała okazały się mięśnie międzyżebrowe oraz przepona z prawej strony. Praca z tymi strukturami pozwoliła nam pozbyć się piekącego bólu w prawej ręce, zostało natomiast ograniczenie ruchomości. W lewej ręce po doprowadzeniu do ładu wyżej wymienionych struktur udało nam się pozbyć bólu przy ruchu biernym oraz wdrożyć ćwiczenia wzmacniające z oporem. Oczywiście nie był to koniec tematu. Następne w kolejności do pracy okazały się stawy skroniowo-żuchwowe oraz połączone z nimi anatomicznie mięśnie MOSy. Zwłaszcza mięsień po prawej stronie, wyjściowo mocno hipertoniczny. Muszę tutaj wspomnieć, że pozbycie się bólu przy ruchu biernym w obu rękach umożliwiło nam testy mięśniowe i kroczek po kroczku uruchamiałyśmy odpowiednie mięśnie obu barków.
Po przepracowaniu problemów związanych ze stawami skroniowo-żuchwowymi pozbyłyśmy się bólu także przy ruchach czynnych, czyli tych wykonywanych tylko przez pacjentkę oraz wprowadziłyśmy dużo ćwiczeń umożliwiających wzmocnienie barków. Przyczyna okazała się typowo mechaniczna. Blokada barków wiązała się sumą wykonywanych czynności oraz przeciążania prawej strony klatki piersiowej w pracy.
Pacjentka nr 2: Priorytetowym problemem dla ciała okazały się jednoznacznie mięśnie podpotyliczne oraz mięsień czworoboczny grzbietu, napięte z powodu nadmiernego stresu. Mięsień czworoboczny, potocznie zwany kapturowym często jest przez nas nadmiernie napinany chociażby wtedy, gdy podczas stresowej sytuacji chowamy głowę między ramionami. Równocześnie z pracą manualną wdrożyłyśmy zatem regularne ćwiczenia szyi oraz całego ciała, wspomagające proces przepracowywania problemu. Dodatkowo, moja pacjentka wdrożyła zmiany w codziennym funkcjonowaniu pozwalające jej radzić sobie lepiej z sytuacjami stresowymi.
Jakimi technikami pracowałam i ile trwał cały proces?
W przypadku obu pacjentek do pracy wykorzystywałam cały asortyment moich technik i mojej wiedzy, z przewagą terapii PDTR oraz pinoterapii. Posiłkowałam się też suchym igłowaniem. Różny jednak był czas naprawiania dolegliwości moich pacjentek. U pacjentki nr 1 temat rozwiązałyśmy w trzy wizyty, przy bardzo dużej pracy ćwiczeniowej wykonywanej w domu. U pacjentki nr 2, prawdopodobnie ze względu na czas trwania dolegliwości – proces regeneracji trwał dużo dłużej. Tym samym proces terapeutyczny jeszcze nie został zakończony. Wygląda na to, że po sześciu wizytach jesteśmy na ostatniej prostej i wdrażamy coraz więcej ćwiczeń wzmacniających. Obie pacjentki nie mają już problemów z myciem głowy czy zakładaniem ubrań :)
Podsumowując – bardzo podobne objawy – różne przyczyny – różny czas regeneracji i dochodzenia do siebie.
Pamiętaj, nasze ciało jest plastyczne, a ból jest tylko sygnałem. Konkretny objaw może przybliżyć nas do diagnozy, ale niekoniecznie jest wyrokiem. Zawsze warto sprawdzić funkcje mięśni i wdrożyć odpowiedni, nastawiony na priorytet proces terapeutyczny.
CASE STUDY: Bardzo podobne objawy, dwie odmienne przyczyny.
Wbrew pozorom nie jest to rzadka sytuacja. Podobne objawy mogą być powodowane przez zupełnie odmienne przyczyny. Dzisiaj chcę opowiedzieć historię dwóch pacjentek, które dotarły do mnie w podobnym czasie… z podobnymi objawami. Powody ich problemów były jednak zupełnie różne!
Jakie zatem były objawy?
Zarówno pierwsza jak i druga pacjentka, bohaterki tej historii zgłosiły się do mnie z pozornie takim samym problemem. Objawiał się całkowitą niemożliwością podniesienia rąk do góry. U jednej pacjentki problem trwał około miesiąca, zanim została skierowana do mnie przez jednego ze swoich znajomych. U drugiej z pacjentek problem trwał już od dłuższego czasu i pomocy szukała w kliku różnych miejscach.
W obu przypadkach podniesienie rąk do góry w sposób czynny – czyli jako ruch wykonywany przez pacjenta było zupełnie niemożliwe. Zakres ruchu jakie osiągały samodzielnie to mniej niż do poziomu wysokości barku. Bierny zakres ruchu – czyli taki, który wykonywałam ja – był możliwy powyżej barku jeszcze kilka stopni, ale wiązał się z dużym bólem. Myślę, że możesz już sobie wyobrazić z jakim dyskomfortem wiązało się zatem umycie głowy czy nawet założenie koszulki przez głowę. Zazwyczaj u obu pacjentek wiązało się to z koniecznością pomocy bliskiej osoby.
Jak wyglądała diagnostyka?
Po analizie postawy ciała oraz napięć, jak na każdej pierwszej wizycie, przystąpiłam do testów funkcjonalnych oraz testów reaktywności mięśni. I tutaj okazały nam się pierwsze różnice.
Pacjentka nr 1: W lewej ręce tylko ograniczenie ruchomości. Prawa ręka oprócz ograniczenia ruchomości także piekący ból w okolicach stawu. Ból pojawiał się nie tylko przy podnoszeniu, ale także przy delikatnym obciążeniu, przykładowo położeniu się na prawej stronie. Testy mięśniowe na prawej ręce z powodu bólu praktycznie niemożliwe. Testy napięciowe wykazały duże napięcie przepony oraz mięśni klatki piersiowej, zwłaszcza po prawej stronie.
Pacjentka nr 2: Ograniczenie ruchomości i ból przy podnoszeniu praktycznie jednakowy w obu ramionach. Testy mięśniowe i funkcjonalne możliwe. Zarówno po prawej i po lewej stronie totalne osłabienie mięśni kończyny górnej i spora hipertonia (czyli nadmierna aktywność), a także napięcie mięśni stabilizujących szyję po obu stronach.
Na podstawie testów mięśniowych u obu pacjentek znalazłam i wybrałam priorytet.
Pacjentka nr 1: Priorytetowym problemem dla ciała okazały się mięśnie międzyżebrowe oraz przepona z prawej strony. Praca z tymi strukturami pozwoliła nam pozbyć się piekącego bólu w prawej ręce, zostało natomiast ograniczenie ruchomości. W lewej ręce po doprowadzeniu do ładu wyżej wymienionych struktur udało nam się pozbyć bólu przy ruchu biernym oraz wdrożyć ćwiczenia wzmacniające z oporem. Oczywiście nie był to koniec tematu. Następne w kolejności do pracy okazały się stawy skroniowo-żuchwowe oraz połączone z nimi anatomicznie mięśnie MOSy. Zwłaszcza mięsień po prawej stronie, wyjściowo mocno hipertoniczny. Muszę tutaj wspomnieć, że pozbycie się bólu przy ruchu biernym w obu rękach umożliwiło nam testy mięśniowe i kroczek po kroczku uruchamiałyśmy odpowiednie mięśnie obu barków.
Po przepracowaniu problemów związanych ze stawami skroniowo-żuchwowymi pozbyłyśmy się bólu także przy ruchach czynnych, czyli tych wykonywanych tylko przez pacjentkę oraz wprowadziłyśmy dużo ćwiczeń umożliwiających wzmocnienie barków. Przyczyna okazała się typowo mechaniczna. Blokada barków wiązała się sumą wykonywanych czynności oraz przeciążania prawej strony klatki piersiowej w pracy.
Pacjentka nr 2: Priorytetowym problemem dla ciała okazały się jednoznacznie mięśnie podpotyliczne oraz mięsień czworoboczny grzbietu, napięte z powodu nadmiernego stresu. Mięsień czworoboczny, potocznie zwany kapturowym często jest przez nas nadmiernie napinany chociażby wtedy, gdy podczas stresowej sytuacji chowamy głowę między ramionami. Równocześnie z pracą manualną wdrożyłyśmy zatem regularne ćwiczenia szyi oraz całego ciała, wspomagające proces przepracowywania problemu. Dodatkowo, moja pacjentka wdrożyła zmiany w codziennym funkcjonowaniu pozwalające jej radzić sobie lepiej z sytuacjami stresowymi.
Jakimi technikami pracowałam i ile trwał cały proces?
W przypadku obu pacjentek do pracy wykorzystywałam cały asortyment moich technik i mojej wiedzy, z przewagą terapii PDTR oraz pinoterapii. Posiłkowałam się też suchym igłowaniem. Różny jednak był czas naprawiania dolegliwości moich pacjentek. U pacjentki nr 1 temat rozwiązałyśmy w trzy wizyty, przy bardzo dużej pracy ćwiczeniowej wykonywanej w domu. U pacjentki nr 2, prawdopodobnie ze względu na czas trwania dolegliwości – proces regeneracji trwał dużo dłużej. Tym samym proces terapeutyczny jeszcze nie został zakończony. Wygląda na to, że po sześciu wizytach jesteśmy na ostatniej prostej i wdrażamy coraz więcej ćwiczeń wzmacniających. Obie pacjentki nie mają już problemów z myciem głowy czy zakładaniem ubrań :)
Podsumowując – bardzo podobne objawy – różne przyczyny – różny czas regeneracji i dochodzenia do siebie.
Pamiętaj, nasze ciało jest plastyczne, a ból jest tylko sygnałem. Konkretny objaw może przybliżyć nas do diagnozy, ale niekoniecznie jest wyrokiem. Zawsze warto sprawdzić funkcje mięśni i wdrożyć odpowiedni, nastawiony na priorytet proces terapeutyczny.
Related Posts
CASE STUDY: Nigdy nie jest za późno!
W dzisiejszym przypadku poruszę temat bardzo ważny i spróbuję Cię przekonać, że nigdy nie jest za późno na rehabilitację! Pacjentka, …
Nareszcie. Moje pierwsze CASE STUDY: Nadgarstek po wypadku motocyklowym.
To jest przypadek, który kopnął mnie w końcu do pisania o… przypadkach :) konwencjonalna medycyna położyła na nim krzyżyk, a …
Biegasz? Musisz się wzmacniać!
Zazwyczaj biegacze amatorzy, którzy trafiają do mojego gabinetu, są zaskoczeni, gdy zadaję im jedno z pierwszych podstawowych pytań. ”Ćwiczysz w …
CASE STUDY: Ból wynikający ze złego nawyku
W moim powrotnym studium przypadku zacznę od czegoś prostego, ale równocześnie dość często pojawiającego się u moich pacjentów. Pacjentka, lat …